Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Szkoła Ćwiczeń przy Państwowym Liceum Pedagogicznym w Sulechowie - cz. II
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, wrzesień 2013, nr 122, s. 8-9)

Wspomnienia Marty Konwisarz – nauczycielki tej szkoły w latach 1951-71.

Grono nauczycielskie: stoją od lewej - Kazimierz Szablak, Genowefa Kołodko, Henryk Ogórek, Helena Wiatrowska, Stanisław Skowroński. Siedzą od lewej - Mieczysława Gębowa, Barbara Strzelecka, Franciszek Konwisarz, Marta Konwisarz, Izabela Zielińska.


Dzieci i życie w szkole.

Dzieci ciągle przybywało. Początkowo było 170, później około 300. W pierwszych latach - jako skutek wojny - uczniowie byli przerośnięci, tzn. klasę siódmą kończyli nawet w wieku 16-17 lat, później to się unormowało. Nie mieliśmy dzieci wybranych. Nasz rejon obejmował wieś i PGR Kruszyna, ul. Piaskową i sąsiadujące ulice – czyli środowisko robotnicze.

Ale nasze dzieci były ambitne, „głodne” wiedzy, chętne do każdej pracy. Nasi uczniowie rzetelnie przykładali się do nauki i nie mieli trudności w zdaniu egzaminu do szkół średnich.

W tych ciężkich czasach młodzież ubierała się skromnie. Dziewczynki nosiły granatowe, satynowe fartuszki, a chłopcy bluzy z białymi kołnierzykami i z dumą tarczę szkolną z numerem 26.

W ramach prac społecznych pomagali PGR-om w wykopkach. Zbieraliśmy też surowce wtórne: jak papier, szkło, złom. Zarobione pieniądze samorządy klasowe przeznaczały na wycieczki krajoznawcze.

Wycieczki. Aby pokochać kraj, trzeba go poznać! Kierując się tą dewizą, co roku urządzaliśmy wycieczki krajoznawcze pociągami, potem autobusami. Młodsze klasy do Zielonej Góry, Poznania, Wrocławia. Starsze do Krakowa, Nowej Huty, Wieliczki i Oświęcimia, lub Gdynia-Gdańsk Oliwa, Szczecin-Wolin, Sudety-Jelenia Góra-Chojnik-Śnieżka, także szlakiem Piastowskim-Biskupin-Toruń.

Harcerstwo. Ideały harcerskie bardzo przypadły do gustu naszym wychowankom; młodsze należały do zuchów, by od klasy V tworzyć liczną drużynę harcerską.

Opiekunami zastępów byli bardzo zaangażowani wychowawcy-nauczyciele: Zb. Strzelecki, Krystyna Tokarz, Roma Hrynkiewicz-Jarecka-Cieślak, Krystyna Łyko-Aniśko, Wanda Niekielska-Maj, Karolina Czereśniowska-Kasperska.

O ile pamiętam, klasa p. K. Tokarz w stu procentach należała do ZHP.

Z ich inicjatywy dzieci uczyły się jazdy na rowerze i przepisów drogowych, by w obecności funkcjonariusza milicji zdać egzamin na kartę rowerową.

W tym czasie częste były wybuchy min i niewypałów, od których ginęły dzieci. Akcję uświadamiającą prowadzono na zbiórkach, a także na godzinach wychowawczych.

Swoistą szkołą życia były urządzane co roku obozy i biwaki w Uściu, N. Kramsku, Ośnie Lubuskim, gdzie druhowie zdobywali sprawności harcerskie.

Tabor do przewozu namiotów i sprzętu obozowego załatwiali rodzice w swoich zakładach pracy. Oczywiście bezpłatnie – w ramach pomocy środowiska szkole.

w naszej szkole nie był „papierowy”. Przez długie lata opiekowała się nim p. B. Strzelecka. W jego skład wchodzili przewodniczący samorządów klasowych.

Wszystkie akcje, imprezy, wycieczki ujęte były w planie rocznym. Na dużej tablicy ściennej na głównym korytarzu można było znaleźć ocenę odbytej imprezy, informacje o osiągnięciach uczniów w różnych dziedzinach, jak i zapowiedź nowego zadania.

Przez radiowęzeł nadawano też koncerty życzeń, np. z okazji Dnia Kobiet.

Nasz samorząd opracował też Regulamin szkolny, co wizytator z Warszawy tak podsumował w protokole. „Samorząd Szkoły Ćwiczeń w Sulechowie wyręczył Ministerstwo Oświaty i opracował sam regulamin szkolny na użytek własny”.

Spółdzielnia Uczniowska „Pszczółka” posiadała wszystkie przybory szkolne, a także zajmowała się sprowadzaniem podręczników szkolnych z księgarni oraz pod koniec roku szkolnego odsprzedażą podręczników używanych. Dochód najczęściej przeznaczano na nagrody książkowe dla wyróżniających się uczniów w różnych dziedzinach.

Opiekunką „Pszczółki” była przez wiele lat pani Helena Stefańska. Pod jej okiem dzieci uczyły się kulturalnego zachowania po jednej i drugiej stronie lady.

Sprzedawcami były dwie pary uczniów wybranych przez Zarząd Spółdzielni na jeden okres. Potem następowała zmiana. Członkowie zarządu uczyli się prowadzić księgi: sklepową, kasową i dziennik – oraz przeprowadzać remanent. Towarzyszyło temu dużo emocji, czy wszystko się zgadza i czy nie ma manka lub superaty. Protokoły z przeprowadzonych remanentów i odbytych zebrań zarządu umieszczano w księdze protokołów. Spółdzielnia Uczniowska zapoznawała uczniów z zawodem sprzedawcy.


SKO

Pani Maria Domejko opiekowała się SKO. Była to funkcja bardzo pracochłonna. Uczyła dzieci tak bardzo potrzebnej w życiu umiejętności oszczędzania i rozsądnego wydawania, bo wiadomo: grosz do grosza…


Działalność artystyczna.

Chórem szkolnym, bardzo licznym, opiekowała się p. Julia Kutrowska. Ubrany w białe bluzeczki i granatowe spódniczki (chłopcy - spodnie), bo na inne stroje nie było nas stać, swoimi występami dawał radość słuchaczom. Na eliminacjach powiatowych zajmował z reguły I miejsce, a na wojewódzkich – miejsca znaczące.

Pani J. Kutrowska uczyła nie tylko śpiewu w szkole, przygotowując pieśni okolicznościowe na akademie, ale dawała oprawę muzyczną dla tańców ludowych ćwiczonych przez koleżanki i kolegów.

Pochód 1 - maja 19?? roku.


Takie święta jak: Dzień Matki, Dzień Dziecka, 1 Maja, Powitanie Nowego Roku itp. swym ciekawym programem muzyczno- poetycko- tanecznym ściągały do auli liceum tak liczne grono rodziców i ich rodzin, że często trzeba było pokaz powtarzać.

Najpiękniejszy, wymagający zaangażowania wszystkich nauczycieli, a częściowo i rodziców, był spektakl „Z biegiem Wisły”. Był to przegląd pieśni i tańców oraz poezji z ziem leżących nad królową naszych rzek – Wisłą.

Dziewczynki w krótkich, niebieskich sukienkach - trzymając ręką szeroką, niebieską szarfę utworzyły - na tle śpiewającego chóru, kształt rzeki; chłopcy w odpowiednich miejscach podnieśli herby z nazwami ważniejszych miast.

Potem były tańce: góralski, trojak, krakowiak, kujawiak, walczyk o Warszawie, marynarz - przeplatane odpowiednimi piosenkami, inscenizacją „Śląsk śpiewa” – J. Tuwima, a na zakończenie „Morze, nasze morze …”.

Aby to wszystko przemawiało do widza, ważne były stroje szyte wiernie przez p. Helenę Lehką według albumu „Stroje polskie”, z odpowiednich materiałów i zdobione pasmanterią kupowaną w całym kraju. Po dwa serdaki krakowskie wyszyły cztery panie nauczycielki (J. Zielińska, K. Tokarz, M. Konwisarz, M. Domejko):
- 12 par góralskich spodni ozdobiła parzenicami B. Strzelecka,
- czepki, wianki, fartuszki, kapelusze góralskie zdobiły starsze uczennice pod nadzorem nauczycielek,
- pasy krakowskie i góralskie wybił ćwiekami rodzic – szewc Starczewski.

Każda pani ćwiczyła jeden taniec, kol. K. Szablak – walczyk o Warszawie. Muszelki do kapeluszy góralskich przywieziono z wycieczki nad morze; ciupagi i cekiny – z Krakowa. Zaangażowani byli wszyscy. W czasie występu za kulisami trzeba było czuwać nad powierzoną sobie grupą i kolejnością wyjść na scenę.

Nikt nie liczył czasu poświęconego na te prace. Nagrodą był aplauz widzów, bo spektakl zrobił prawdziwą furorę.

Dwukrotnie powtarzaliśmy „Z biegiem Wisły” dla rodziców. Jeden - na akademii dla wojska, jeden - na akademii dla miasta.


Aktorzy lata 1957-1958.


W czasie pochodów pierwszomajowych grupy ubrane w etniczne stroje wyglądały nie tylko pięknie i kolorowo, ale podkreślały, że wszyscy razem tworzymy jeden naród kochający swoją ojczyznę - Polskę.

Nie mogę pominąć udanych przedstawień sztuk teatralnych jak: „Stach i Strach”, „Księżniczka na grochu”, „Świniopas”, które kilkakrotnie powtarzano dla przedszkoli w mieście i w pobliskich wioskach w szkołach.

Dekoracją wnętrz i auli na nasze imprezy zajmowali się utalentowani plastycy Kazimierz Szablak i Stanisław Skowroński.

Do tak wytężonej pracy zachęcała nas postawa kierownika Franciszka Konwisarza, który przychodził na próby, chwalił, zachęcał do wytrwałości, pomagał usuwać przeszkody i razem z nami dzielił niepokój, czy aby wszystko się uda?

Udawało się, bo występy naszych uczniów były precyzyjnie przygotowywane, a tańce i śpiewy doćwiczone.


c.d.n.


Powrót