Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Wspomnienia Marty Konwisarz – nauczycielki Państwowego Liceum Pedagogicznego w Sulechowie w latach 1951-71 - cz. I
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, sierpień 2013, nr 121, s. 8-9)

Wstęp


Szkoła Ćwiczeń istniała 25 lat jako integralna część Państwowego Liceum Pedagogicznego (PLP) w latach 1946-1971. PLP była kuźnią przyszłych pedagogów, gdzie praktyczne przygotowanie do zawodu nauczyciela młodzież zdobywała właśnie w Szkole Ćwiczeń.
- Tu hospitowali lekcje prowadzone przez nauczycieli,
- tu prowadzili swoje lekcje próbne przygotowywane pod kierunkiem nauczyciela,
- tu uczestniczyli w rozlicznych zajęciach pozalekcyjnych (zbiórkach harcerskich, kółkach przedmiotowych, zajęciach artystycznych, sportowych itp.),
-tu mieli okazję zrozumieć, jak szeroki wachlarz zadań i możliwości oddziaływania na środowisko da im zawód nauczyciela, do którego byli wszechstronnie przygotowywani: teoretycznie przez wybitnych pedagogów, jak: Janina i Antoni Maćkowiakowie, Kazimiera Ludwiczak-Drozdowicz, Stanisław Tomczyk, Józef Nowak, Stanisława Łapkowska - zaś praktycznie przez całe grono nauczycielskie Szkoły Ćwiczeń.
Państwo Janina i Antoni Maćkowiakowie opracowali elementarz do klasy I, składający się z czterech książeczek przyporządkowanych czterem porom roku, oraz wydali książeczki: „Jacek czyta”, „Jacek liczy”.

Ich metodę nauczania w kl. I wdrażała p. Julia Kutrowska, a potem p. Barbara Strzelecka, będące naturalnie w ścisłym kontakcie z autorami.



Klasa VII z nauczycielami. Rok 1952. Od lewej siedzą: Stanisław Sokołowski, Barbara Lehka, Zbigniew Strzelecki, Marta Konwisarz, Franciszek Konwisarz, Julia Kutrowska, Piotr Kutrowski, Józef Żurek.


Absolwenci naszego liceum byli bardzo cenieni przez kierowników szkół nie tylko naszego województwa m.in. za to, że umieli współpracować ze środowiskiem i rodzicami - i że szkoły, w których pracowali były ośrodkiem kultury na wsi.

Moje osobiste losy związały się ze Szkołą Ćwiczeń na okres 20 lat (1951-1971). W 1951 r. przybyliśmy tu z podobnej placówki w Ośnie Lubuskim, z mężem Franciszkiem Konwisarzem, któremu powierzono funkcję kierownika szkoły.

Szkoła to organizm złożony: to nie tylko budynek i nauczyciele, ale także dzieci, ich rodzice i środowisko, w którym żyją.

Dzisiaj to nasze zachowanie może budzić kontrowersje. Śpiewaliśmy „Jeszcze Polska nie zginęła”. Były i takie słowa dołożone do piosenek wojskowych jak:

Szkoła i nauczyciele.



Budynek nie spełniał wymogów dla potrzeb nauczania, dlatego wkrótce na skutek owocnych starań kierownika szkoły rozpoczęto poważny remont i przebudowę wnętrza, co w efekcie zwiększyło ilość pomieszczeń do nauki. Powstały klasopracownie: fizyko-chemiczna, polonistyczna, matematyczna, geograficzno-przyrodnicza, prac ręcznych, muzyczna, a także mała biblioteka i czytelnia oraz Spółdzielnia „Pszczółka” (kiosk – końcówka korytarza na piętrze).
Założono centralne ogrzewanie w miejsce pieców kaflowych,
- korytarze i klasy wyłożono boazerią, dzięki czemu ciężkie ławki, na których siedzielilicealiści w czasie hospitacji lekcji, przy wnoszeniu nie obtłukiwały tynku przy drzwiach,
- wykonano nową elewację budynku.

Zwiększająca się liczba klas w liceum wymusiła powstanie u nas klas równoległych (ze względu na praktykę pedagogiczną), co z kolei spowodowało, że klasy młodsze uczyły się na zmianę.

Życie w naszej szkole toczyło się dosłownie od rana do późnych godzin wieczornych, także w świetlicy szkolnej.


Grono nauczycielskie Szkoły Ćwiczeń. Rok 1956. Od lewej siedzą: 1. Henryk Ogórek, 2. Maria Jastrzębska, 3. ks. prefekt Józef Mokryński, 4. Marta Konwisarz, 5. Franciszek Konwisarz, 6. Zbigniew Strzelecki, 7. Barbara Lehka-Strzelecka, 8. Maria Domejko. Stoją od lewej: Kazimierz Szablak, Stanisław Skowroński.


Nauczyciele: Za moich czasów wszyscy byli kwalifikowani, tzn. mieli ukończone liceum pedagogiczne. Nie zawsze jednak była pełna obsada. Ratowali nas wtedy nauczyciele LP, np. p. Bolesław Hejduk – w-f, p. Krystyna Huss – historia.

Nauczyciele naszej szkoły drogą samokształcenia i studiów zaocznych wzbogacali swą wiedzę. Większość ukończyła 2-letnie Studium Nauczycielskie (SN), a później Wyższą Szkołę Pedagogiczną (WSP) lub uniwersytet.

W krótkim czasie władze zwierzchnie doceniły wiedzę i doświadczenie naszych nauczycieli, powierzając im funkcje powiatowych instruktorów metodycznych. Barbarze Strzeleckiej – j. polski, Zbigniewowi Strzeleckiemu – geografię, Julii Kutrowskiej – wychowanie muzyczne, M. Konwisarz – matematykę i spółdzielnie uczniowskie, Halinie Jarowicz – nauczanie początkowe w kl. I-IV.

Priorytetem w tym czasie było unowocześnienie pracy szkół. Cennym elementem tego procesu były m.in. odczyty pedagogiczne, które powstały na bazie wieloletniej pracy szkoły, szczególnie wychowawczej, takie jak:
- „Przygotowanie do wyboru zawodu (Z doświadczeń wychowawcy klasy)”,
- „Sto procent promocji jest możliwe”,
- „Praca z uczniem zdolnym” – autorstwa Barbary Strzeleckiej.

Dwa z nich otrzymały I nagrodę na szczeblu wojewódzkim, jeden - II nagrodę Centralnego Ośrodka Metodycznego (COM) w Warszawie, jeden – wyróżnienie również COM.

Muszę podkreślić jedną bardzo pozytywną cechę naszego grona. W zasadzie wszyscy byliśmy młodzi, ale pełni zapału, wzajemnie się wspierający, lojalni wobec siebie, nie zazdroszczący sukcesów, a praca w ćwiczeniówce była bardzo stresująca. Lubiliśmy ze sobą pracować i bawić się wspólnie. Np. na balu sylwestrowym zasiadaliśmy przy jednym długim stole.

Jedyną starszą panią była p. Mieczysława Gębowa, ale sercem i duchem młoda; doświadczony pedagog, chętnie służąca radą młodszym koleżankom. Opiekowała się PCK, ucząc dziatwę udzielania pierwszej pomocy. W pamięci naszej zachowała się jako osoba szczególna – pracowita, obowiązkowa i wrażliwa na potrzeby i kłopoty życiowe innych i z wielkim poczuciem humoru.

W 1969 r. Franciszek Konwisarz został wybrany na prezesa Powiatowego Oddziału ZNP w Sulechowie, w związku z tym dyrektorem szkoły został Zbigniew Strzelecki, a po jego odejściu p. Maria Domejko.

Franciszek Konwisarz był najdłużej piastującym stanowisko kierownika-dyrektora tej szkoły (18 lat). Dlatego jego osobowość pozostawiła trwały ślad na dorobku i pozycji tej szkoły w środowisku. Kochał dzieci, szanował i lubił swoich nauczycieli. Umiał wykorzystać potencjał drzemiący w Komitecie Rodzicielskim dla dobra szkoły. Był świetnym organizatorem, pełen pomysłów, którymi „zarażał” swe grono, by wspólnymi siłami je zrealizować. Wiele zabiegów i wysiłków wymagało zdobycie funduszy na tak poważne remonty, a potem znalezienie dobrych i tanich (!) wykonawców. Uważał też, że klasopracownie muszą być wyposażone w odpowiednie pomoce naukowe, aby nauczanie nie było werbalne.

Na jego prośbę, p. M. Domejko - będąc z rodziną na wczasach nad morzem kupiła w CEZASIE w Szczecinie kilka cennych pomocy z fizyki. Szczęśliwa z udanego zakupu, nie miała żalu, że sama musiała je dźwigać oprócz własnych bagaży.

Zakup pieca c.o. w Łodzi był okazją, by spenetrować CEZAS w Łodzi – wizyta była udana, ale p. M. Domejko w jednym dniu musiała pokonać samochodemciężarowym trasę Sulechów-Łódź-Sulechów. Nie narzekała, bo skoro kierownik jechał na otwartej przyczepie… też zadowolony, że remont posunie się do przodu.

Szkoła Ćwiczeń jako jedna z pierwszych posiadała telewizor Rubin, episkop, epidiaskop, projektor do odtwarzania filmów oświatowych, magnetofon itp. - i były one na co dzień wykorzystywane.

Franciszek Konwisarz jako dobry gospodarz każdy dzień zaczynał o 7.30 od obchodu wszystkich pomieszczeń, witał pierwszych pilnych uczniów, a potem udawał się do pokoju nauczycielskiego i kancelarii, bo często jakiś rodzic przychodził w pilnej sprawie.

Bardzo popierał wszystkie działania nauczycieli zmierzające do zacieśniania współpracy z rodzicami w celu kształtowania właściwych cech charakteru i postaw życiowych ich dzieci.

Miał też zwyczaj wcześniejszego uzgadniania w indywidualnej rozmowie z nauczycielem przydział klasy lub przedmiotu dla niego niezbyt atrakcyjnego, dzięki czemu Rady Pedagogiczne były poświęcone tylko sprawom wychowawczym i dydaktycznym.


c.d.n.


Powrót