Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Upływa szybko życie, jak potok płynie czas..... cz.2
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, kwiecień 2007, nr 52, s. 8-9)

Publikujemy ciąg dalszy wspomnień mgr Alicji Michałowskiej, absolwentki byłego Liceum Pedagogicznego w Sulechowie, których część pierwsza ukazała się w Biuletynie Informacyjnym Miasta i Gminy Sulechów nr 51. Zapraszamy do lektury i zachęcamy do przekazywania wspomnień z pierwszych lat funkcjonowania powojennego Sulechowa.


Marek Maćkowiak


Dzisiaj jestem pełna uznania i wdzięczności za dobre przygotowanie do pełnienia zawodu nauczycielskiego, zawodu oddanego dzieciom i środowisku, zwłaszcza wiejskiemu ( w szkole podstawowej w pobliskiej Klenicy uczyłam 10 lat). Zaowocowało ono m.in. trzema nagrodami I stopnia ministra Oświaty i Wychowania, a także wieloma awansami, które brutalnie przerwały represje stanu wojennego. Osiągnięcia pedagogiczne nie byłyby możliwe bez naśladowania moich nauczycieli, których osobiste cechy były wzorcem, który starałam się przyswoić i stosować. Ich podejście do nas uczniów pochodzących z różnych stron Polski, a także z zesłania na Syberie (np. Jan Piorunowski za udział w Armii Krajowej), w różnym wieku, z różnymi życiorysami, o różnym poziomie wykształcenia, było wspaniałe, życzliwe, którego pedagog nie nauczy się z żadnego podręcznika. Ilekroć jestem w Szczecinie odwiedzam grób dr-a Piotra Grebienikowa wyśmienitego polonisty rozmiłowanego w literaturze, który prowadził z nami zajęcia i dyskusje. Zamiłowania do przyrody mam od nauczyciela biologii Edmunda Ciesielskiego, późniejszego dyrektora Liceum Pedagogicznego w Sulechowie. To jemu zawdzięczają mieszkańcy i uczniowie uporządkowanie parku i nadaniu mu ciekawej architektury, a także innych terenów zielonych wokół Liceum i internatu. Zajęcia gimnastyczne odbywały się początkowo na boisku. Prowadziła je profesor Anna Peterówna. Była wymagająca. Ćwiczyłyśmy skok przez kozła, a później konia, co wywoływało salwy śmiechu kolegów , a także i oklaski, kiedy obserwowali nas z okien internatu. Bardzo nas to peszyło. Pod „eskortą" prof. Peterówny jeździłyśmy do zaprzyjaźnionego Liceum Leśnego w Rogozincu na bale. Nauczycielka była wówczas bardziej serdeczna wobec nas, ba, nawet pożyczał nam swoje sukienki i polecał zwracać się do siebie przez „ty". Natomiast wf. z kolegami prowadził wspaniały i bardzo przystojny prof. Hejduk. Niejedna z nas się w nim po cichu podkochiwała.

Nabożeństwa odbywały się w uporządkowanej przez nas kaplicy. Odprawiał je ksiądz Ciszewski, do którego zawsze można było się zwrócić o pomoc. Wiele uwagi ksiądz poświęcał tym kolegom, którzy wrócili z zesłania na Syberie. Początkowo uczestniczyliśmy codziennie w nabożeństwach majowych, różańcowych, czy mszach. Później krzywo na to patrzono, ale nie zabraniano wyraźnie uczęszczania do kaplicy. Na organach grali Zofia Ludwiczakówna (Pawlik) nasza koleżanka i Mieczysław Czepulonis – kolega z mojej klasy, późniejszy solista Opery Poznańskiej i Bytomskiej. Był on członkiem chóru szkolnego wspaniale prowadzonego przez prof. Stanisława Jaworskiego. Wielkim wydarzeniem był udział chóru w Festiwalu Muzyki Szopenowskiej, który miał miejsce w naszym Liceum. Wzieło w nim udzial wiele podobnych szkół z woj. poznańskiego. Często chodziliśmy wspólnie do kina. Maszerowaliśmy czwórkami ze śpiewem przez całe miasto wzbudzając zrozumiałe zainteresowanie mieszkańców. Z reguły w każdą sobotę odbywały się szkolne „potańcówki" w uprzątniętej z gruzu sali internatu, a radość uczestnikom sprawiało czasowe wyłączanie światła przez przeciążoną elektrownię.

Koleżanki, z którymi się przyjaźniłam, a mianowicie Irena Mosiewiczówna (Mroczek, zam. obecnie w Szczecinie), Wiktoria Szarkiewiczówna (Zaremba, Zielona Góra), Regina Twerjanowiczówna (Wojciechowska, Grójec Wielki), Wanda Rożek (Terlecka ,Warszawa) oraz kolega Ludwiki Szymański, a przede wszystkim Zbigniew Strzelecki i inni, których nazwisk nie pamiętam, założyli w Szkole harcerstwo. Wielu uczniów wstąpiło do tej organizacji, ja oczywiście również i to nie tylko z powodu tradycji rodzinnych, ale również pobudek ideowych. Po zdaniu matury i wakacjach rozjechaliśmy się do różnych szkół na zasadzie nakazów pracy. Ja z Halina Poljanówną trafiłam do Klenicy. Po wyjściu za mąż i urodzeniu córki Iwonki wyjechaliśmy do Płocka, stamtąd do Kołobrzegu (tu urodziła się druga nasza córka Joasia) i w końcu osiedliliśmy się na stałe w Lublinie. Tutaj ja i córki ukończyłyśmy studia nauczycielskie na UMCS, a mąż został profesorem Akademii Rolniczej.

Mimo zmian miejsca zamieszkania (podobne „podróże" przeszło wielu moich przyjaciół) nie przerwaliśmy kontaktów koleżeńskich. W dużym stopniu pomogła w tym nasza szkoła organizując Zjazdy Absolwentów, ale też spotykając się na konferencjach sierpniowych, czy przedmiotowych , wreszcie przy innych okazjach. Wielu z nas awansowało na dyrektorów szkół, inspektorów oświaty, zdobywało stopnie naukowe, a nawet podejmowało prace w wyższych uczelniach, otrzymywało nagrody ministra i Medale Komisji Edukacji Narodowej. Wszyscy z nas zawsze przy różnych okazjach podkreślali, iż osiągnięte sukcesy zawdzięczają swoim nauczycielom z Państwowego Liceum Pedagogicznego w Sulechowie, którzy potrafili stworzyć atmosferę przyjazna nauce i uczniom. Jesteśmy dumni z naszej Szkoły. Oprócz spotkań mniej, lub bardziej oficjalnych przyjaciele z mojej klasy ( a także Wanda Korbut z innej ) postanowili spotykać się od czasu do czasu zupełnie prywatnie, by nie osłabić koleżeńskich więzi. I tak pierwsze takie spotkanie odbyło się nad rzeka Obra w Grójcu Wielkim z udziałem naszej Wychowawczyni Kazimiery Drozdowicz (Ludwiczakownej) i Boleslawa Hejduka. Nie mieliśmy adresów pozostałych naszych profesorów. Gospodarzem spotkania (dwukrotnie) była Regina Wojciechowska. Spotkania odbyły się również w Wachabnie (koło Kargowej) w leśniczówce u Haliny Łysiakowej, w Strzyrzewie ( koło Zbąszynia) u Janiny i Henryka Polukortów i w 2006 r. w Sulechowie, które zorganizował i ugościł obecnych Jan Piorunowski. Tymi nieco nostalgicznymi wspomnieniami chciałam Czytelnikom i obecnym nauczycielom powiatu sulechowskiego przybliżyć zasługi kadry nauczycielskiej Państwowego Liceum Pedagogicznego w Sulechowie dla oświaty i wychowania młodzieży.


mgr Alicja Michałowska


Powrót szkolnictwo | Powrót - Prasa