Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Szubieniczny pagórek (wersja rozszerzona)
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, październik 2007, nr specjalny, s. 5 - 7)

Przy niewielkim winnym wzgórzu niedaleko Sulechowa znajduje się niewysokie wzniesienie. Dawniej było to miejsce okryte złą sławą. Tutaj wieszano skazanych na śmierć przestępców. Jednak każdy korzysta z tego co ma, i ludzie niedługo już skracali sobie podróż, idąc błotnistą drogą przez wzniesienie w kierunku Cigacic. Mogiły usunięto z tego miejsca bowiem ludzie z tego i tamtego świata wolą być rozdzieleni. Teraz ohyda tego miejsca jest już przeszłością, a szczęśliwe dzieci z okolicy bawią się tam w najlepsze.

(G. Zerndt w „Abritz zur Heimatkunde des Kreises Züllichau – Schwiebus”; z 1926 r., s.64 - tłumaczenie: Bartosz Buda, zamieszczono w Biuletynie Informacyjnym Miasta i Gminy Sulechów, nr 49 – styczeń 2007, s. 6 i Biuletynie Informacyjnym Miasta i Gminy Sulechów, numer specjalny październik 2007, s. 5 - 7).



Fragment mapy z 1722 r. ze wzgórkiem Winberg (dawniego Szubienicznego Pagórka),
pod numerem 33 znajdował się dom kata. Heimatkalender des kreis Züllichau - Schwiebus 1932, s. 47.

Należy tu dodać, że miejscu temu odpowiada istniejące niegdyś małe winne wzgórze zaznaczone na starym planie miasta Sulechowa z XVIII w. (Heimatkalender 1932, Alter Stadtplan aus dem Jahre 1722), a umiejscowione przy ulicy Piaskowej (dawnej Sand Strasse). Na planie obok wzgórka zaznaczono dom kata (oprawcy, mistrza), który był od XII do XVIII w. funkcjonariuszem miejskim wykonującym m.in. wyroki sądowe, tj. śmierci, okaleczania, piętnowania czy chłosty. Oprócz kar egzekucyjnych kaci zarządzali domami publicznymi, czyścili ulice, zabijali i wywozili z miast błąkające się psy i świnie. Z racji wykonywanej profesji osoba kata podjęta była infamii. Stąd dom sulechowskiego kata znajdował się daleko poza murami miejskimi. „Nieczyste” zajęcie oprawcy sprawiało, że niesława spadała na wszystkich członków katowskiej rodziny. Sytuacja taka powodowała, że związki małżeńskie zawierane były pomiędzy rodzinami zajmującymi się katowską profesją. Z reguły unikano kontaktów z oprawcą, np. podczas nabożeństwa kat zajmował wydzielone dla siebie miejsce, a katowskich synów nie przyjmowano na uczniów rzemieślniczych. Od jak dawna kat mieszkał w Sulechowie, nie wiadomo. Wymaga to badań i poszukiwań źródłowych, o ile takie zachowały się do naszych czasów. Należy pamiętać, że 27 kwietnia 1557 r. miasto zostało prawie całkowicie zniszczone przez pożar. Spłonęło wtedy wiele dokumentów miejskich, a może i sam akt lokacyjny Sulechowa.

Do czasów obecnych zachowały się informacje o egzekucjach przeprowadzonych przez kata w Sulechowie. O tych wyrokach pisze Zygmunt Boras w monografii miasta „Sulechów i okolice” z 1985 r. I tak dowiadujemy się, że 22 grudnia 1582 r. pochowano parobka, który zabił swego pana. Sąd osądził zabójcę w trybie doraźnym. Nie wiadomo, jaką określono karę, ale zapewne była surowa, bo w pięć dni po wyroku mordercę już pochowano (Boras, s. 54).



Fragment miniatury z Kodeksu Hornigowskiego z XV w.

Z kolei w 1599 r. nie wymieniona przez Borasa z imienia żebraczka zabiła swoje dziecko i spaliła je w piecu. Wydarzenie to wstrząsnęło opinią publiczną Sulechowa. Jednak władze, nie wiedząc jak osądzić kobietę, wysłało akta do sądu wyższego w Lipsku. Tam zapadł wyrok skazujący ją na karę topienia. (Boras, s. 54)

Niemiecka ustawa karna cesarza Karola V, tzw. „karolina”, sugerowała skazanie kobiet na karę śmierci przez utopienie lub grzebanie żywcem, jeżeli pozbawiła życia noworodka.

W monografii Z. Borasa wymieniony jest sulechowski kronikarz Möller, który zapisał, że w 1607 r. powieszono w mieście trzech złoczyńców i ścięto młynarza za zdradę małżeńską. (Boras, s. 59). W tym przypadku była to kara wieszania skazańców na szubienicy. Wówczas stosowano szubienice trójbelkowe lub kolankowe.

Chociaż wiele egzekucji kat wykonywał poza murami miejskimi, w miejscach specjalnie do tego przeznaczonych (jak sulechowski „szubieniczny pagórek”), to często kary wykonywano na miejskim rynku. Jak pisze Z. Boras (s. 71) w 17. stuleciu powieszono na szubienicy ustawionej na sulechowskim rynku. Z mężczyzną postąpiono surowo, gdyż parał się magią – „Posiadał lustro gładko polerowane wielkości talerza, w którym za odpowiednią opłatą pokazywał twarz przyszłego małżonka. Lustro to przez całe wielki było potem przechowywane na ratuszu w Sulechowie”.


Narzędzie egzekucyjne - pręgierz z obrożą. Fragment ryciny z Soldan W.G.Heppe H. - Geschichte der Hexenprozesse, Lübeck - Leipzig 1938

Z sulechowskiej monografii Zygmunta Borasa dowiadujemy się, że w połowie 17. stulecia za cudzołóstwo kobieta, która dopuściła się tego, według prawa nie mogła przystąpić do sakramentu komunii, aż publicznie nie odbyła przed ołtarzem nakazanej pokuty. W przypadku gdy dwoje kochanków dopuściło się tego samego grzechu po raz drugi, wówczas para ta stała pod pręgierzem w żelaznej obroży na szyi. (Boras, s. 70)

W tym wypadku była to kara hańbiąca. Jak pisał w 2006 r. Szymon Wrzesiński w opracowaniu „Krwawa profesja”:

Zawieszona na krótkim lub długim łańcuchu żelazna obręcz była zakładana na szyję przestępcy, po czym zamykana na kłódkę... Często karę wykonywano w dni targowe lub świąteczne, gdy znacząco podnosiła się ilość gapiów... Dziewczynom, które w sposób niegodny straciły cnotę, wyrokiem sądu nakładano metalową obrazę, a uczeń kata ozdabiał je symbolicznym wiankiem lub kazał trzymać w rękach zapaloną świecę.” (S. Wrzesiński, s. 127)

Z. Boras informuje nas również o istnieniu w mieście pręgierza, który posłużył do tej egzekucji i zapewne stał na miejskim rynku. Pręgierze stały również przy kościołach, na dziedzińcach zamków. Były one słupami drewnianymi lub kamiennymi, a czasem i ceglanymi. Służyły do wykonywania przez kata kar hańbiących – wystawiania na widok publiczny, piętnowania, obcinania członków, chłosty. Pod pręgierz można było trafić za drobne kradzieże, naruszanie obyczajów, fałszerstwa, naruszenia spokoju.

Nie była to jedyna kara hańbiąca. Do takiej zaliczano napiętnowanie. Tym razem wspomina o tym autor kroniki zielonogórskiej. Pod datą 21 czerwca 1746 r. zapisał:

W Sulechowie było zamieszanie z powodu zmarłego zwijacza tytoniu, którego nikt nie chciał nieść do grobu, gdyż miał na plecach R, a myjący zmarłego to zauważyli” (Dawna Zielona Góra. Kronika od 1623 do 1795 r., oprac. Jarochna Dąbrowska- Burkhardt, Zielona Góra 2004, s. 125)

W tym przypadku kat wypalał piętno na czole, policzku, piersi lub plecach ofiary. Wypalona litera symbolizowała rodzaj popełnionego przestępstwa. Na Śląsku R wypalano m.in. za paserstwo.

Do pozostawiania piętna oprawca wykorzystywał rozgrzane do czerwoności specjalne pręty z końcówkami liter, znaków czy symboli miast. Karę najczęściej wykonywano w izbie tortur bądź pod pręgierzem, gdzie skazańca pozostawiano gawiedzi. Rozwścieczony tłum mógł obrzucać świeżo piętnowanego zepsutymi warzywami, owocami, jajkami lub rybami”. (S. Wrzesiński, s. 123)



Bardzo surowo potraktowanow 18. stuleciu królewskiego komisarza Samuela Otto Willego, któremu podlegały wydzielone okręgi śląskie – krośnieński, świebodziński, sulechowski i lubski. Komisarz wraz z królewskim ministrem von Grumbkowem nadużywał swoich stanowisk i brali łapówki i różne świadczenia. Sprawą zajmował się sam król Fryderyk Wilhelm I, traktując ich jak złodziei. Obu panów skazano na wleczenie „na wołowej skórze na miejsce kaźni, a następnie torturowano na kole”. (Boras, s. 80-81)

W tym przypadku była to jedna z najokrutniejszych kar. Na miejscu egzekucji skazańca rozbierano i przywiązywano do wielkiego drewnianego koła. Następnie kat zadawał ciosy drewnianą pałką lub żelaznym prętem. Wspomniany Szymon Wrzesiński napisał:

Jego zadaniem (kata) było roztrzaskanie kości zgodnie z zasadą, iż dopiero od dziesiątego ciosu należy łamać korpus, a nie kończyny. ...Doświadczeni kaci potrafili zmiażdżyć kości, nie naruszając skóry...Końcowy akt tej kary wykonywano przy pomocy drabiny i sznurów, podnosząc koło z ziemi z wplecionym weń ciałem, by zatkać je na drewnianym palu. Mógł on być wbity w ziemię za murami miasta, gdzie znajdowała się szubienica. Wysokość pala z kołem wynosiła około dwóch metrów... Po kilku dniach, gdy przychodzono zabrać zwłoki, oczom ukazywał się straszny widok: puste oczodoły, podziurawione całe ciało, z którego widać było wnętrzności, a wszystko upstrzone ptasimi odchodami z dodatkiem much i pełzających larw.” (s. 161 – 163).
Z kolei kronikarz Möller zapisał, że w 1607 r. powieszono w mieście trzech złoczyńców i ścięto młynarza za zdradę małżeńską. (Z. Boras, s.59)

Zainteresowanych odsyłam do publikacji Hanny Zaremskiej „Niegodne rzemiosło” Warszawa 1986, Macieja Trzcińskiego „Miecz katowski, pręgierz, szubienica. Zabytki jurysdykcji karnej Dolnego Śląska (XII-XVIII w.) Wrocław 2001, czy Szymona Wrzesińskiego „Krwawa profesja” Kraków 2006.



Egzekucja ścięcia mieczem. Fragment ryciny z Soldan W.G.Heppe H. - Geschichte der Hexenprozesse, Lübeck - Leipzig 1938.

Marek Maćkowiak

Powrót - Prasa | Powrót - Miejscowości w historii