Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Wspomnienie o Przyjacielu. Kazimierz Jarowicz 1942-2013
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, listopad 2013, nr 124, s. 2)


Kazimierza spotkałem w 1970 roku, kiedy zacząłem pracę jako nauczyciel wf. w Szk. Podst. nr 1, on pracował w Szkole Ćwiczeń. Zdarzyło się, że moja drużyna wygrała zawody powiatowe i mogłem uzupełnić skład uczniami Szkoły Ćwiczeń. Mogłem wtedy docenić jego bezinteresowność i pomoc, jakiej udzielił młodszemu „zielonemu” w piłce ręcznej koledze. Trudno nie polubić takiego kolegi. Za rok wraz z Damianem Przybylskim i Stanisławem Sobkowiczem rozpoczęliśmy zaoczne studia w filii poznańskiego AWF w Gorzowie Wlkp. Trzy lata wspólnych wyjazdów na zajęcia, sesje, egzaminy, obóz narciarski i kajakowy pozwoliły mi lepiej go poznać, zresztą nie tylko jego. Nasza czwórka stanowiła niezły zespół, który wzajemnie się wspierał w studenckiej doli i niedoli. Ja nie tylko Kazimierza poznawałem, ale przede wszystkim czerpałem z ich wiedzy trenerskiej i doświadczenia pedagogicznego. To był dobry czas. Studia w terminie i z sukcesem ukończyliśmy w 1976 roku.

            Teraz częściej spotykaliśmy się jako trenerzy rywalizujących drużyn. Kazimierz zawsze przestrzegał zasady fair play, do wszystkiego, co robił, podchodził poważnie i profesjonalnie. Podziwiałem go jako wszechstronnego nauczyciela, który imponował mi sprawnością. Grał w p. ręczną, siatkówkę, stylowo jeździł na nartach, był dobrym brydżystą. Nigdy nie udało mi się go doścignąć. Był bardzo oszczędny w słowach, trudno go było namówić do zwierzeń. Bardzo sobie cenił dom i życie rodzinne. To była jego oaza, tam czerpał siły do pracy w szkole, która była jego powołaniem.

            W latach 1970-80 sulechowscy nauczyciele (tak panie jak i panowie) byli potęgą w siatkówce w regionie i kraju. W czasie wyjazdów na turnieje okazywało się, że Kazimierz to wesoły, dowcipny kompan, wspaniały kolega. Te cechy przyciągały do niego ludzi, którzy w jego towarzystwie dobrze się czuli. Był fachowcem i trenerem, który potrafił nie tylko uczyć młodzież, ale także przekazywać swoją wiedzę innym nauczycielom. Jestem tego żywym przykładem, gdy trenował siatkarki Zawiszy czy siatkarzy Oriona.

            W pewnym momencie okazało się, że w tym sprawnym ciele bije trochę mniej sprawne serce. Odszedł ze szkoły, aby odpocząć. Zajął się ogrodem, wędkarstwem, polował, hodował pszczoły. Namówiłem go do udziału w nauczycielskich zawodach wędkarskich na Odrze, a jeżdżąc po lesie, widziałem jak wracał z kolegami z polowania. Najbardziej jednak lubiłem odwiedzać go w ogrodzie. Siadaliśmy na werandzie, Halinka częstowała nas lodami z dodatkiem i snuliśmy rozmowy o życiu, wspominaliśmy zdarzenia ze studiów lub pracy w szkole. Czerpałem z tych rozmów pełne garście optymizmu, którym Kazimierz emanował, mimo że zdawał sobie sprawę, jak poważnie jest chory. Nie dawał tego po sobie poznać, a rozmowa z nim była przyjemnością. Miałem to szczęście, że tuż przed śmiercią zdążyłem z Kaziem porozmawiać. Umówiliśmy się na następne spotkanie. Bardzo trudno jest mi się teraz pogodzić z myślą, że tak wcześnie musiałem pożegnać swojego przyjaciela. Kaziu, to nie tak miało być, nie tak się umawialiśmy.

            Kazimierz Jarowicz – 25.11.1942-24.10.2013 – nauczyciel wf. Absolwent Liceum Pedagogicznego 1956-61. Praca: Szk. Podst. Cigacice 1961-62; Szk. Podst. 2 Sulechów 1962-63; Szkoła Ćwiczeń 1967-71; Szk. Podst. 3 nauczyciel i dyrektor 1972-91. Emerytura 1991-2013.

Andrzej Roch Kowalski

Powrót - Prasa | Powrót - Miejscowości w historii