Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Z historii Ziemi Sulechowskiej. "Baliki" - u państwa Rutowskich (1948-1952) - cz. II
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, marzec 2012, nr 109, s. 8 - 10)

Jadwiga Zeman spaceruje z Janem juniorem przed katedrą w Wilnie, zima 1943 r.).


Już na początku sierpnia 1945 r. mój ojciec wraz z prof. Aleksandrem Poczykowskim, organizowali Gimnazjum Miejskie w Sulechowie. Uczył w nim języka francuskiego, łaciny, historii oraz języka polskiego. Od stycznia 1946 r. uczył historii w powstałym Liceum Pedagogicznym oraz wykładał na Komisji Rejonowej kształcącej niewykwalifikowanych nauczycieli oraz na kursach w miejscowej jednostce wojskowej. W Liceum Pedagogicznym pracował do 1949 r. (patrz Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów nr 80 i 81 z 2009 r.).


Mój Ojciec - Jan Zeman podczas pobytu w sanatorium - Zakopane, lato 1949 r.)

Kopie dokumentów.


W 1949 r. zaczyna mieć kłopoty – nie tylko te zdrowotne ale i związane z pochodzeniem.

Miało to miejsce w 1951 r. – gdy po roku pracy, ale już w Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli, miał zostać powołany do organizacji Biblioteki Pedagogicznej w Zielonej Górze oraz w 1955 r., gdy miał otrzymać nominację na jej dyrektora. W pierwszym wypadku pomogli Mu hrabia Hektor Komorowski oraz hrabianka Zofia Komorowska (zmuszona do zmiany nazwiska na „Majewska”, gdyż ciążył na niej wyrok sowiecki za pomoc Armii Krajowej w czasie okupacji). W drugim wypadku - znajomy z czasów studiów w Kownie mgr Józef Leonowicz – tłumacz przysięgły mieszkający wówczas w Zielonej Górze.


Dzieci Jadwigi i Jana Zemanów w ogrodzie na ul. Warszawskiej 26 - jesień 1948 r.


Jadwiga i Jan Zemanowie - styczeń 1953 r. (zdjęcia wykonał fotograf Walicki - na ul. Armii Czerwonej - obecnie Armii Krajowej).


Były to lata terroru stalinowskiego, bardzo trudne dla naszego Kraju, gdyż należeliśmy wówczas do bloku krajów demokracji ludowej – podporządkowanych ZSRR (Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich). System kartkowy został zaś wprowadzony już z dniem 1 maja 1945 r., a zlikwidowany z ostatnim dniem 1948 r. – lecz powrócił we wrześniu 1951 r. (kartkami na mięso i tłuszcze), a w maju 1952 r. i na cukier. Zlikwidowano go ostatecznie w styczniu 1953 r.

W tych latach wszyscy sobie pomagali (mojej Rodzinie mieszkańcy ulicy Warszawskiej oraz rodzice uczniów mego ojca). Z „balików” moja mama wynosiła same dobre wiadomości – że już na placu Ratuszowym jest targ (gdzie „wszystko” można kupić!), – że na ul. Armii Czerwonej mieszka krawcowa (autochtonka), która szyje kobietom i dzieciom, też pięknie robi na drutach – że pierwszy sulechowski piekarz (pan Kogut z ul. Armii Czerwonej - dzisiejsza ul. Armii Krajowej) wypieka mleczne bułeczki, rogaliki i może upiec np. ciasto zrobione w domu z jabłkami, czy też kruszonkę – że w Szkole Ćwiczeń obchodzono już uroczyście Dzień Matki,


Uroczystości Dnia Matki w Szkole Ćwiczeń - rok szkolny 1947-48, w środku pani Julia Katrowska, która uczyła śpiewu i prowadziła szkolny chór. Wśród matek rozpoznaję panie: Jabłońską, Strzelecką, Tchorek, Zamolską, Tymińską, Ksiądzynową, obie panie Papiernik - mamę Feli i Cześka i mamę Józia.


- że w Szkole Ćwiczeń organizowane są półkolonie letnie (natychmiast zostałam na nie zapisana, a opiekowała się mną Helenka Tchorek, nie odstępując mnie ani na krok – późniejsza kierowniczka przedszkola w parku przy tartaku,


Lato 1950 r. - dziewczynki na basenie miejskim - 2. rząd od lewej: 3. Hela Tchorek za nią (w pajacyku) autorka tekstu. Rozpoznaję na tym zdjęciu Danusię Pawliszyn, Zosię Bieławę, Wisię Jabłońską, Marysię Myszograj, Bogusię Karpankiewicz, Stefanię Kaczmar, Marysię Podhajną (pólkolonie letnie).

- że nadeszły znowu paczki z żywnością i ubraniami z UNRRA (organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy),
- że rozpoczęło działać Przedszkole Ćwiczeń (w alejce) z pięknym placem zabaw przed budynkiem i dużym ogrodem, w którym dzieci uprawiały kwiaty i warzywa (obecnie mieści się w tym budynku Ośrodek Szkolno-Wychowawczy)!!!




Ogródek Przedszkola Ćwiczeń - maj 1951 r. - na pierwszym planie, drugi od lewej Jaś Zeman, trzeci Staś Pierożek.

No cóż, Nasze Kochane, powojenne Matki potrafiły się wtedy – cieszyć z tych małych, ważnych dla Ich rodzin rzeczy. Mama wspominała też, że często opowiadała paniom o ul. Warszawskiej, o sąsiadach, o tym, że potrafi już wykonać wszystkie prace domowe, uprawiać ogród i sadzić kwiaty, które otrzymuje od p. Boguckiego z ul. Armii Czerwonej, męża Halinki Strawińskiej. A przede wszystkim podkreślała w tych rozmowach fakt, iż starsze dziewczynki otaczają opieką jej małą Lalę (czyli mnie).

Od lewej stoją: Hela Tchorek, za nią Wisia Jabłońska, autorka tekstu (w fartuszku), z tyłu Bożenka Michalczyk z ul. Piaskowej, Wila Strzelecka, z braciszkiem Stasiem - w ogródku na ul. Warszawskiej - październik 1950 r.


Panowie zaś - przedwojenni nauczyciele, w których był cały bezmiar mądrości i miłości do Ojczyzny, traktujący swą pracę jak posłannictwo i patriotyczną misję – „politykowali”. Zaczynała się bowiem tzw. „sowietyzacja” polskiej oświaty, a wielu nauczycieli wyrzucano z pracy lub zmuszano do odejścia a nawet więziono w ubeckich więzieniach. Patriotyzm zaczął być zastępowany proletariackim internacjonalizmem, zaś miłość Ojczyzny przyjaźnią ze Związkiem Radzieckim! Do podręczników szkolnych wprowadzono treści uczonych radzieckich, np. Miczurina i Łysenki, którzy to „poprawiając Pana Boga”, tworzyli nowe gatunki roślin i zwierząt. Zaczynał się okres, w którym to „kto nie jest z nami, jest przeciw nam”, a ludzie, nawzajem, bali się siebie. Panowie wymieniali się wiadomościami usłyszanymi (na falach krótkich) z Londynu lub „Wolnej Europy” („mówi Wolna Europa - głos wolnej Polski” – pamiętam te słowa doskonale!). Rozgłośnie te „łapano” po godz. 23, gdyż w dzień były one zagłuszane „rządowym” jazgotem. Mówiono o Polsce, w której szalał terror, skrytobójczo mordowano działaczy patriotycznych, organizowano sfingowane procesy księży oraz dowódców Armii Krajowej (tzw. „akowców”) – wydając na nich wyroki śmierci. Mama wspomniała, że mój ojciec mawiał wtedy –„nawet za Niemców tak podle nie było”.

Pierwsi sulechowscy księża – ks. Michał Kaczmarek i ks. Tomasz Eugeniusz Ciszewski – (do końca roku szkolnego 1948/49) wspierali duchowo tych pierwszych sulechowskich Nauczycieli. Natomiast nam, dzieciom – zawsze – przynosili słodycze, a w czasie Bożego Narodzenia duże ilości opłatków, które dzieci zawsze lubiły.


Pan prof. Zygmunt Rutowski był nauczycielem fizyki i chemii w Liceum Pedagogicznym w latach 1948-1952. W bardzo miły sposób wspominają Go byli uczniowie - pani Gertruda Piotrowska oraz państwo Barbara i Zbigniew Strzeleccy - jako zacnego, spokojnego człowieka.


Prof. Zygmunt Rutowski wśród uczniów – od prawej: Jaś Woś, Ignacy Żukowski, dalej Kazimierz Bodnar, za nim stoi Zbigniew Strzelecki, Jan Spiralski, Zenon Urbanowicz, Hieronim Szczegóła, Aleksy Eckert, Władysław Hubert.


Państwo Rutowscy mieli niepełnosprawną córeczkę. Moja mama wspominała, że opiekowali się nią „w nadzwyczajny sposób”. Przyprowadzali ją nawet na mszę św. do naszego „kościółka” przy ul. Odrzańskiej. Niestety nie znam dalszych losów tej rodziny.
No cóż? Nie hasam już na „balikach” – pozostaję natomiast w serdecznych stosunkach z Zosią Talagą, Marysią Prządkiewicz z d. Andrian i Mariolką Kozłowoską z d. Weychta. To właśnie Im dziękuję za rodzinne zdjęcia. Za zdjęcia dziękuję również Helenie Tchorek oraz Zbigniewowi Strzeleckiemu. Natomiast księżom Michałowi Kaczmarkowi oraz Tomaszowi Eugeniuszowi Ciszewskiemu oddałam hołd w swych tekstach drukowanych w Biuletynie Informacyjnym Miasta i Gminy Sulechów. A kartki ? Oby już nigdy nie wróciły!!!

Jeśli ktoś z Państwa zna dalsze losy rodziny pp. Rutowskich, proszony jest o kontakt z Sulechowskim Towarzystwem Historycznym (w sulechowskim ratuszu).


Maria Kuszneruk z d. Zeman, Członkini STH
Bełchatów, marzec 2011 r.


Powrót - Prasa | Powrót - Miejscowości w historii