Wpisz szukany wyraz lub frazę w celu odnalezienia artykułu na naszej stronie.


Następstwa bitwa pod Kijami w zapisach kronikarskich i tzw. „prawo wojny”.
(Biuletyn Informacyjny Miasta i Gminy Sulechów, sierpień 2014, nr 133, s. 7-8)

Konflikty zbrojne trwają od tysięcy lat a państwa biorące w nich udział starały się określać pewne zasady, które wzajemnie przestrzegano w mniejszym lub większym stopniu. Początkowo opierały się one na wielowiekowych „tradycjach” a z czasem tworzono formalne akty określające rozpoczęcie i zakończenie działań wojennych, zasady kapitulacji, status jeńców wojennych i sposób postępowania z dezerterami czy ludnością cywilną. Jak zasady takie miały się do rozegranej bitwy pod Kijami w dniu 23 lipca 1759 r.? Wg. pruskich list dotyczących strat w tej bitwie, do rosyjskiej niewoli dostało się 8. oficerów i 2 257. żołnierzy. W liczbie tej znajdują się również zaginięci i dezerterzy. Z pewnością cześć żołnierzy wcielono do armii rosyjskiej co było wówczas rzeczą normalną. Już w 1757 r. naczelny wódz gen. Stiepan Fiedorowicz Apraksin (1702-1758) nakazał w instrukcji dotyczącej działań wojennych aby wziętych do niewoli wszystkich chętnych żołnierzy wroga, zarówno jeńców, jak i dezerterów, wcielać do armii rosyjskiej. Zachętą dla nich ma być kariera wojskowa, w tym podwyższenia stopnia wojskowego nawet o dwa stopnie, w przyszłości miano obiecać im wolność z możliwością przyznania prawa wyboru miejsca osiedlenia. I tak po oblężeniu Kołobrzegu (niem.Kolberga) do obozu Piotra Aleksandrowicza Rumiancewa (1725-1796) przeszło pięciu dezerterów, w tym dwóch rosyjskich żołnierzy, schwytanych w 1758 r. i siłą wcielonych do armii pruskiej. Jednakże ostrzegano takich żołnierzy przed „powrotem” do wrogiej armii grożąc karą śmierci. W instrukcjach mowa jest również o tym, że za trzykrotne ucieczki z armii będą „trzymani w żelazach ponad dwa lata przy katorżniczej robocie”.




Kozacy rabujący umierającego Edwarda von Kleista na polu bitewnym pod Kunowicami 12 sierpnia 1759 r. Autor Erich Sturtevant.


Zdarzał się również, że gwarantowano bezpieczeństwo zdobytym miastom. Tak było w przypadku Królewca (niem. Königsberg) zapewniając szeroką autonomię z zachowaniem wszystkich przywilejów, wolności i praw, ochrony handlu, zachowania dawnej administracji itd. Podobnie stało się ze zdobytą Kłajpedą (niem. Memel) w 1758 r., gdzie zgodzono się na wyjście garnizonu z twierdzy na honorowych warunkach. Dowódca miał wydać Rosjanom broń i zobowiązał się, że w ciągu roku nie będzie walczył z Rosją.

W przypadku ludności cywilnej okresu wojny siedmioletnie cesarzowa Elżbieta w dekrecie z 6 marca 1758 r. wyraziła jasno swoją wolę, aby „we wszystkich wrogich ziemiach zachować najsurowszą dyscyplinę wojskowa i nikomu nie czynić jakiejkolwiek urazy, ucisku i gniewu”. Miano zachować miłosierdzie, wolność, wspaniałomyślność i nienaruszalność mienia itd. Jednakże kiedy armia rosyjska wkroczyła na ziemie Polski i Prus dowódcy mieli kłopoty w utrzymaniu dyscypliny, zapobieganiu przemocy i rabunku. Po przegranej bitwie pod Kijami, najbardziej ucierpiała okoliczna ludność i miejscowości leżące w okolicy. Informacje o tym można znaleźć w m.in. w kronikach parafialnych Kij (niem. Kay), Klępska (niem. Klemzig), Sulechowa (niem. Züllichau).

I tak wieś Niekarzyn spłonęła, na rozkaz rosyjskiego dowódcy generała – majora Gottloba Kurta Heinricha Tottlebena, który to tym działaniem powstrzymał przejazd pruskiego regimentu huzarów generała – majora Pawła Józefa Małachowskiego przez tą wieś.



Na kwaterze. Źródło "Die Soldaten Friedrich's des Grossen", Eduard Lange, Leipzig 1853.


Jak podaje księga parafialna kościoła farnego w Sulechowie, już 19 lipca 1759 r. nad ranem przybyła do Sulechowa straż przednia armii rosyjskiej. Dowodzący nią major zażądał kontrybucji w wysokości 10,5 tys. talarów. Mieszczanie zebrali i wypłacili mu ponad 8 tys. talarów. Z kolei 20 lipca tr. część gwardii armii rosyjskiej wraz z generalicją weszła do miasta. Sytuacja w mieście na chwilę uspokoiła się kiedy w dniu 21 lipca zjawiły się oddziały armii pruskiej. Zajęły one miasto i wybiły lekką konnicę pułku Zoricza. Wówczas to armia pruska rozbiła koło Sulechowa obóz, który sięgał od Nowej Bramy (dzisiejsza Brama Krośnieńska) aż do wsi Kalsk. W mieście założono główną kwaterę oraz piekarnię polową. Jednakże spokój w Sulechowie nie trwał długo. Rankiem, 24 lipca po bitwie, pojawił się tu ponownie oddział rosyjski, z żądaniem wydania brakującej kwoty kontrybucji. Ponadto polecono dostarczyć kontyngent dla wojska – 1000 bochenków chleba oraz paszę dla koni. Pod groźbą plądrowania miasta, mieszkańcy wypłacili im ponad 3 tys. talarów. Pomimo wypłaty kontrybucyjnej, jak podaje kronikarz, Kozacy nie oszczędzili okolicznych miejscowości: Krężoły, Obłotne, Kruszyna i Cigacice wraz z okolicznymi folwarkami.

Podobny los spotkał mieszkańców wsi Łęgowo, którą kilkakrotnie plądrowali Kozacy, a ludność zmusili do ucieczki.



Na kwaterze. Źródło "Die Soldaten Friedrich's des Grossen", Eduard Lange, Leipzig 1853.


Natomiast według księgi parafialnej z Klępska, już 13 lipca tr. Kozacy zabrali z pola 4 konie. Potem 18 lipca nad ranem przybył do wsi rosyjski podoficer huzarów na dwór dzierżawcy Bärndta. Dzierżawcę zmuszono siłą wypłacił im pieniądze a w tym czasie żołnierze plądrowali pozostałe pomieszczenia zabierając pozostałe pieniądze z domowej szkatuły. Jak podaje autor tej kroniki, dzierżawca uciekł wieczorem Rosjanom. Ci z kolei około godziny 12 w nocy przybyli do Sulechowa. W następnym dniu cała armia rosyjska rozłożyła obóz od Okunina przez pola klępskie aż do wsi Kolesin. Tam założył swoją kwaterę dowódca armii hrabia Piotr Sałtykow. Generał Lubomirski zajął kwaterę w tzw. „białym dworze” a generał Tottleben w tzw. „górnym dworze”. Tutaj zrabowali dobytek mieszkańców, zabrali bydło i zgwałcili kobiety. Dzierżawca Bärndt oceniał szkody na 7 tys. talarów. W tym też czasie część rosyjskiej gwardii plądrowała i rabowała pobliski dwór w Klępsku i plebanię. Stamtąd zrabowane zostały rzeczy, w tym szaty, ilustrowane książki, naczynia cynowe, a także bydło. Wszystko to zabrano do Sulechowa. Żona dzierżawcy wykazując się odwagą prosiła gen. Sałtykowa o łaskę i zwrot bydła. Ten polecił oddać jej kilka sztuk, których pomimo to nie odzyskała. Nie oszczędzono również skarbon tutejszego kościoła, które zostały zrabowane.

Kronika parafialna z Klępska podaje również informacje o podobnych zajściach w Sulechowie, Krężołach, Kijach i Łęgowie. I tak „jednego razu” pijany podoficer wraz z żołnierzem wjechali do Sulechowa żądając kontrybucji. Niejaki skarbnik Ritthaus okazał mu rosyjskie pismo o nie wnoszeniu już kontrybucji. Pijany podoficer wyrwał mu z rąk dokument, uderzając go pistoletem w głowę. Na pół przytomny skarbnik padł na ziemię, a żołnierze odgrażając się jeździli po mieście. Widząc to zajście mieszczenie chwycili za broń i przepędzili ich z miasta. Poza miastem Rosjanie napotkali syna handlarza Neumanna, którego zastrzelili. Popędzili do wsi Krężoły, gdzie podpalili jeden z domów.

W tym też roku, przed dniem św. Michała, Rosjanie ponownie przybyli do Klępska i zażądali od pracownika dzierżawcy Fendlera 30 talarów. Ten pieniędzy nie miał, więc postanowili go powiesić, później przekłuć szpadą. W końcu pobili go dotkliwie na przykościelnym cmentarzu, skąd ledwo uszedł z życiem. Według tej samej kroniki, zanotowano, że smutny los spotkał pastora z Łęgowa, którego nagiego bito w kościele, a który w wyniku zadanych ran zmarł do końca roku. Ucierpiał także pastor Wilcke spod Kreżoł, którego nękali rosyjscy czerwoni huzarzy, a pastor Johann Gottlieb Kellbling z Kij omal nie został powieszony. Tenże pastor zanotował w swojej księdze parafialnej, że następstwem bitwy były rabunki i pożary. Ludzi maltretowano, niszczono zboże i zabierano bydło. Jego wraz z rodziną kilkakrotnie bito i okradano. Po tych wydarzeniach uciekł on, a kiedy wrócił zastał plebanię ze zniszczonymi oknami, drzwiami, piecem oraz zniszczonym i zrabowanym mieniem. Dom szczęśliwie ocalał, gdyż podłożony ogień sam zagasł. Cudem zostało kilka sztuk bydła, pięć koni, świnie i drób. W dniu 4 grudnia zabrano mu konia ze stajni. Kolejny raz Rosjanie dali się mu we znaki 19 lutego 1760 r. Wówczas zjawił się pułkownik Völkern z huzarami i Kozakami. Postanowili w Kijach zostać na nocleg a przed odjazdem zostały zniszczone pozostałe zapasy zboża, zabrali resztę odzieży, bielizny a nawet łóżka.

Podobny wydarzenia miały miejsce w Świebodzinie i okolicznych wsiach. W Świebodzinie rotmistrz Kovatz z oddziałem stu Kozaków zażądał 10 tys. talarów kontrybucji. Później co pewien czas przybywali rosyjscy żołnierze żądając kolejnych wypłat, a w samym tylko 1759 r. w okolicy Świebodzina, na skutek gwałtów, pobicia lub mordu, zginęło 27 osób.

Przymus pieniężny nazwany kontrybucją płaciły wszystkie miasta zajmowane przez Rosjan. Największą pieniężną kontrybucję w wojnie Prus z Rosją zapłacił Berlin – 1,5 mln talarów.


Marek Maćkowiak
Prezes STH

Opracowano na podstawie:

- „Die Schlacht und des Denkmal bei Kay – Palzig”, Hauptman Pade, Züllichau 1909,
- „Право войны” в период военных действий русской армии 1757 – 1761, В. В. Кучер (Новосибирск) [w:] Кровь. Порох. Лабры. Войны России в эпоху барокко (1700-1762). Выпуск первый. Санкт-Петербург 2002.


Powrót - Starcia | Powrót - Miejscowości - Kije